A to wszystko przez bezsenność...

Na podstawie: Shingeki no Kyojin
Paring: Ervin x Levi, epizodycznie Eren x Armin i naprawdę nie wiem jak, ale jednak Levi x Eren
Uwagi ogólne: Na prośbę Jud, mój pierwszy ff z SnK, proszę nie zabijać ;-; 




Levi od pewnego czasu miał poważne problemy ze snem. Nie dość że koszmary z tytanami nawiedzały go codziennie to teraz jeszcze on. Ta przeklęta cholera zwana przez niektórych dowódcą, a innych Ervinem. Nie wiadomo dlaczego miał bardzo częsty zwyczaj ginięcia w snach kaprala, gdzie niższemu pozostało tylko patrzeć. Nie mógł nic robić. I to wkurzało go najbardziej. Mógł tylko przyglądać się jak jego przełożony ginie w uśmiechniętej gębie jakiegoś pierdolonego tytana. A przecież powinien móc coś zrobić! Ale nie, zawsze kiedy już przychodziło co do czego nie mógł wykonać nawet najprostszego ruchu! I zawsze budził się wściekły na samego siebie. Tym razem też tak było.
Kapral spędził kilka długich minut na bezczynnym leżeniu i wpatrywaniu się w ledwie widoczny w ciemności jego komnaty sufit, w oczekiwaniu na kolejny sen. Jednak ten jak na złość nie chciał nadejść. W końcu z cichym westchnieniem usiadł na brzegu łóżka. Szybkim ruchem ręki przeczesał włosy, które opadły mu na czoło. Lekko się wzdrygnął kiedy jego stopy dotknęły chłodnej posadzki. Szybko odnalazł swoje buty i wciągnął je po czym opuścił pokój.
Opustoszały korytarz był o tej porze całkowicie pogrążony w ciemności, jedynie w pobliżu okien blade nocne światło słabo rozjaśniało mrok. Odgłos towarzyszący stawianym przez kaprala krokom odbijał się echem od kamiennych ścian. Powietrze było chłodnawe, ale on nie zwracał na to uwagi. Zauważył za to zakurzony parapet na co lekko się skrzywił. Czy chociaż raz tak ciężko było porządnie posprzątać? Jutro będzie musiał się tym zająć.
Po kilkunastu metrach był zmuszony skręcić w lewo ponieważ dalej korytarz się kończył, a kapral, przynajmniej na razie, nie miał zamiaru wracać do łóżka. To i tak nie miałoby sensu, przynajmniej do czasu, aż jego myśli się nie uspokoją. A te uparcie krążyły wciąż wokół Ervina. Przeklął kilka razy pod nosem starając zrozumieć samego siebie. Przecież wiele razy widział śmierć żołnierzy, ratował ich przed pożarciem, więc w czym tkwił problem? Oczywiście odpowiedź była prostsza niż mu się wydawało, ale uparcie starał się ją ignorować. Dowódca był jedną z tych niewielu osób, którym Levi pozwolił się zbliżyć do siebie. Rivaille musiał przyznać, że mu zależało...
Jego rozmyślania przerwał odgłos kroków dochodzący z bocznego korytarza po prawej stronie. Dźwięk był ledwie słyszalny, ktoś ewidentnie się skradał. Kapral nieznacznie zmarszczył brwi i obrócił się próbując zobaczyć kto włóczy się o tej porze po zamku. Zadziałał instynktownie kiedy zobaczył zarys postaci. Szybko chwycił tajemniczego osobnika za koszulę, brutalnie pociągnął go w swoją stronę i
rzucił nim o podłogę. Cichy jęk, który usłyszał wydał mu się znajomy. Obrzucił spojrzeniem chłopaka leżącego na podłodze. Spod czupryny brązowych włosów, teraz opadających na czoło, błyszczały zielone oczy, w których odbijały się zaskoczenie i dezorientacja. Eren Jaeger leżał przed nim w pomiętym ubraniu. Rivaille prychnął widząc rozpłaszczonego przed nim szczeniaka. Co on do cholery tutaj robił? Miał sypiać w lochach! Ten rozpieszczony dzieciak naprawdę potrafił go zirytować, do tego naprawdę miał talent. Jadnak z drugiej strony może Eren też nie mógł spać? Kapral wiedział, że czasami mu się to zdarzało. Jednak nie miał najmniejszego zamiaru rozczulać się nad Jaegerem. Pochylił się nad nim i szarpnął go za koszulę podnosząc go do pionu, po czym pchnął go na ścianę ani na chwilę nie rozluźniając chwytu.
- Nie masz co robić, szczeniaku? - warknął cicho.
- K-kapralu... - wyjąkał kompletnie zaskoczony Eren.
- Pytałem o coś. Naucz się odpowiadać na zadane pytania. - Levi mimo narastającej irytacji nie zmienił wyrazu twarzy.
- Ja... - nawet w ciemności dało się zauważyć rumieniec na policzkach chłopaka. - Ja nie mogłem spać... - wymamrotał cicho. Miał nadzieję, że kapral nie wyczuje kłamstwa, już zdarzały się mu problemy ze snem. Jednak tym razem był inny powód jego nieobecności w łóżku, chociaż wolał zachować to dla siebie. Bardziej interesowało go dlaczego kapral nie spał. Oczywiście nie był na tyle głupi, żeby o to zapytać. Doskonale wiedział, że lepiej w ogóle nie irytować Leviego i był świadomy, że zapewne już to zrobił. Najpewniej wystarczyło bardzo niewiele, żeby po raz kolejny oberwał, a mimo, że jego ciało na pewno by się zregenerowało, on nie chciał mieć, po raz kolejny, połamanych kości.
Levi przyjrzał się mu i chociaż jego twarz wyrażała głównie znudzenie Eren był pewien, że kapral zastanawia się co z nim teraz zrobić. Po kilkudziesięciu długich sekundach Jaeger poczuł, że kapral go puścił. Przyjął to z zaskoczeniem, ale nic nie powiedział. Na chwilę kolana się pod nim ugięły, ale szybko się wyprostował.
- Wracaj do łóżka, szczeniaku. - powiedział Levi odsuwając się w bok. Eren popatrzył na niego z niekrytym zdziwieniem, ale posłusznie skinął głową i ruszył w odpowiednią stronę. Jednak po kilku krokach coś go zatrzymało. Najpierw nie zrozumiał co się dzieje, jednak po chwili poczuł ból rozchodzący się po brzuchu. Zrozumiał, że Levi wymierzył mu cios w brzuch.
- I następnym razem nawet nie próbuj mnie okłamywać. - warknął Rivaille spokojnie pozostawiając chłopaka samego.
***
Levi spacerował jeszcze jakiś czas, ale dzięki jakże irytującemu Jaegerowi nadal nie mógł się uspokoić. Zatrzymał się dopiero, gdy zauważył otwarte drzwi, przez które wydobywała się pomarańczowa poświata. Oczywiście wiedział do kogo należy ta komnata, chociaż nie spodziewał się, że Ervin będzie jeszcze na nogach.
Stanął w drzwiach opierając się o framugę, a wzrok kaprala natychmiast padł na powód jego bezsenności. Ervin stał tyłem do niego i najprawdopodobniej czytał jakiś raport z ostatniej misji. Levi cicho westchnął przyglądając się blondynowi.
- Zdecydowanie za dużo pracujesz. - stwierdził kapral kręcąc głową.
Erwin obrócił się w stronę drzwi z lekkim zaskoczeniem na twarzy. Przyjrzał się niższemu mężczyźnie, po czym odłożył papiery na drewniane biurko.
- A ty zdecydowanie za mało śpisz. - odparł zauważając delikatne sińce tworzące się pod oczami kaprala. Levi w odpowiedzi jedynie prychnął i wywrócił oczami dając tym samym do zrozumienia, że nie bardzo go to obchodzi.
Z ust dowódcy wydobyło się ciche westchnięcie. To było typowe dla kaprala, nie przyznałby się do problemu, a teraz wyraźnie go lekceważył, prawdopodobnie, z nadzieją, że on postąpi tak samo. Ervin jednak nie miał najmniejszego zamiaru tego zrobić. Podszedł do drzwi i zamknął je, po czym spojrzał na czarnowłosego z góry.
- Levi... - mruknął starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. - Znowu nie możesz spać? - zapytał.
Kapral musiał zadrzeć głowę, żeby spojrzeć na blondyna. Zastanawiał się czy powinien powiedzieć mu prawdę. Ale to, zapewne, stawiałoby ich obu w niezręcznej sytuacji. Tylko czy już w takiej nie byli uparcie wpatrując się sobie w oczy? Ich spojrzenia krzyżowały się ze sobą, próbując zmusić tego drugiego do poddania się. Biorąc pod uwagę ich charaktery mogłoby to trwać wiecznie. Levi bywał uparty jak osioł, a Ervin nie miał najmniejszego zamiaru odpuszczać.
Patrzyliby na siebie tak pewnie długo, gdyby nie impuls, głupota, do dziś nie potrafi tego nazwać, dowódcy. Pochylił się i pocałował kaprala z zamkniętymi oczami byleby nie patrzeć na jego twarz. Zdziwił się kiedy poczuł, że Levi odwzajemnia pocałunek, chociaż nawet przy tej czynności zachował dystans.
Rivaille najpierw był zbyt zaskoczony, żeby w odpowiednio zareagować. Na pewno nie spodziewałby się pocałunku, aż do tej chwili. Nawet nie próbował zrozumieć co się dzieje, zadziałał instynktownie. Złapał dowódcę za koszulę przyciągając go bliżej siebie. Ervin objął go w pasie przyciągając tak, że stykali się ciałami. Pogłębił pocałunek nie dając Leviemu przejąć inicjatywy choćby na chwilę. Oczywiście kapralowi nie przypadło to do gustu, ale podziałało też na niego pobudzająco.
Zanim Levi zdążył się zorientować Ervin rzucił go na biurko, z którego spadły przeglądane przez niego, wcześniej, dokumenty, i zaczął rozpinać jego koszulę. Rivaille w odpowiedzi zaczął rozbierać blondyna. Wziął się za jego paski oplatając go nogami w pasie. Nie męczył się z tym długo, odrzucił je w kąt. Rano będzie się martwił bałaganem, teraz liczył się dla niego tylko dowódca. Nie dbał o to, że ktoś może ich zobaczyć. Nie myślał nad konsekwencjami.
Czuł narastające podniecenie objawiające się mrowieniem w dole brzucha i kroczu. Nagle stwierdził, że jego spodnie robią się zdecydowanie za ciasne. Ervin natomiast zjechał dłońmi właśnie tam uśmiechając się nieco wrednie. Nie zdejmował na razie jego spodni drażniąc jego krocze przez materiał. Levi starał się powstrzymać cichy jęk, który i tak wydobył się z jego ust. Dowódca w odpowiedzi ponownie go pocałował. Jego język bezceremonialnie wdarł się w usta bruneta, na co Rivaille ochoczo odpowiedział zapominając o swoim chłodnym usposobieniu. Moment zetknięcia się ich języków okazał się bardziej podniecający od wszystkich poprzednich gestów. Kapral zacisnął dłonie na łopatkach Ervina, a jego paznokcie wbiły się w skórę dowódcy. Dłonie blondyna nadal drażniły krocze niższego mężczyzny jakby ten pierwszy chciał sprawdzić ile wytrzyma brunet. Po chwili jednak sprawnie pozbył się butów, spodni oraz bielizny z niego i siebie.
Ervin złapał kaprala za biodra i posadził go na biurku tak, żeby ten siedział oparty o ścianę. Levi popatrzył pytająco na Ervina, ale blondyn już wpił się wargami w jego szyję. Dowódca zaczął drażnić skórę bruneta zębami i językiem na co ten zaczął cicho pomrukiwać z niekrytym już podnieceniem.
- Ervin, kurwa! - warknął Levi odchylając głowę w tył kiedy blondyn przeszedł do pieszczenia jego ramion i obojczyków. Wiedział, że próby zachowania chociaż trochę ze swojej zwyczajowej obojętności nie mają teraz sensu. Był zbyt podniecony, żeby nad sobą panować co wyraźnie sygnalizował jego nabrzmiały członek, który obecnie ocierał się o twardy brzuch wyższego mężczyzny. Dowódca zaśmiał się cicho z rozbawieniem na reakcję bruneta nie przerywając pieszczot.
Mimo całej zaistniałej sytuacji w głowie kaprala nadal pozostawało kilka myśli, które nie dawały mu spokoju. Co się właściwie stało? W pierwszej chwili pomyślałby, że to ze zmęczenia na tyle sobie pozwolił. Ale mógł przysiądz, że myśli jasno, chciał mieć Ervina jak najbliżej siebie, chciał się z nim kochać... I nagle dosłownie wszystkie myśli uciekły z jego głowy, gdy poczuł jak dowódca zaczął składać pocałunki na jego penisie.
Levi odrzucił głowę w tył, a z jego ust wydobył się głośny jęk i kilka przekleństw. Już w ogóle nad sobą nie panował. Jednak Ervin znał go lepiej i dzięki temu nie przejmował się, że utraci coś w jego oczach. Oczywiście miał to teraz w głębokim poważaniu, liczyło się tylko to cholerne podniecenie. To uczucie w równej mierze sprawiało mu przyjemność co go irytowało, a jednak chciał więcej. Nie żeby to był jego pierwszy raz, ale tym razem było to co innego. Czy to przez Ervina? Prawdopodobnie, ale obecnie też nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać, później będzie miał na to sporo czasu. Oczywiście dalej w jego głowie tliła się ta jedna myśl o tym, że jego przełożony robi mu laskę. Tylko, że w tym momencie nie miało to dla kaprala większego znaczenia.
Przeklął po raz kolejny kiedy Ervin objął jego członka ustami i oblizał swoim ciepłym językiem. Levi odruchowo wplótł palce w jasne włosy mężczyzny próbując przyciągnąć go jeszcze bliżej. Poczuł ciepłe dłonie dowódcy drażniące okolice jego krocza, co podnieciło go jeszcze bardziej. Wydał z siebie coś pomiędzy agresywnym warknięciem a jękiem spowodowanym czystym podnieceniem, po czym zagryzł dolną wargę. Niewiele mu to pomogło bo Ervin naprawdę się postarał, w tym momencie Rivaille miał wrażenie, że jest na granicy podniecenia. Już po kilku minutach doszedł. Jego plecy wygięły się w łuk, a z ust wydobył się głośny jęk. Poczuł, że cały drży, po jego skórze spływały kropelki potu. Cicho dyszał, a jego klatka piersiowa unosiła się w zawrotnym tempie od przyśpieszonego oddechu. Nie był nawet świadomy, że ma zamknięte oczy, dopóki nie poczuł dłoni Ervina na swoim policzku. Otworzył oczy, żeby popatrzeć prosto w niebieskie oczy dowódcy.
- Podobało się? - zapytał mężczyzna.
- Ygh... Zamknij się. - wydyszał Levi odwracając głowę w bok. W całej tej sytuacji jego usposobienie jednak dawało o sobie znać kiedy, przynajmniej na chwilę, odzyskiwał zdolność trzeźwego myślenia.
Ervina wcale to nie zraziło. Levi to Levi, spodziewał się takiej reakcji z jego strony. Dawało się do tego przyzwyczaić, a kiedy poznało się kaprala trochę bardziej można było nawet zrozumieć jak powinno się interpretować jego zachowanie w danej chwili.
Zaśmiał się cicho i oparł dłonie na biodrach bruneta przyciągając go bliżej siebie. Pochylił się nad nim i wpił się w jego wargi łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Spodziewał się, że Levi go odepchnie i stwierdzi, że powinien umyć zęby, ale ten musiał zachować się nieprzewidywalnie, jak zwykle zresztą. Odpowiedział na pocałunek pogłębiając go i oplatając dowódcę w pasie nogami.
Ervin trzymał ręce na jego pośladkach co jakiś czas je ściskając, na co kapral cicho pomrukiwał. Dłonie bruneta pocierały kark niebieskookiego, a po chwili znalazły się w jego jasnych włosach. Levi zaczynał mieć już po trochu dość tego drażnienia się. Czemu Ervin po prostu w niego nie wejdzie? I tak w końcu to zrobi, a takie zabawy irytowały niższego mężczyznę. Szarpnął włosy blondyna starając się zwrócić jego uwagę, ponieważ odnosił wrażenie, że ten za bardzo wczuł się w macanie jego tyłka.
- Zrobisz to wreszcie? - warknął brunet przerywając pocałunek. W odpowiedzi usłyszał cichy śmiech pełen rozbawienia.
- Czasami bywasz strasznie niecierpliwy. - stwierdził Ervin wsuwając w niego jeden palec.
Levi lekko przygryzł wargę nie dając po sobie nic poznać. Po chwili poczuł w sobie drugi palec, a po nim trzeci, jednak cały czas pozostawał niewzruszony. Jednak kiedy Ervin zastąpił palce swoim członkiem, z ust kaprala wydobył się głośny jęk, który został szybko stłumiony przez kolejny pocałunek.
***
- Eren... - szepnął cicho Armin ciągnąc drugiego chłopaka za rękaw. 
Obaj siedzieli oparci o drzwi prowadzące do pokoju dowódcy Ervina, z której wydobywały się dość głośne jęki podejrzanie brzmiące jak głosy kapral Leviego i dowódcy Smitha. Jaeger popatrzył na blondyna, którego twarz była teraz w odcieniu dojrzałych pomidorów. 
- Chyba powinniśmy stąd iść. - szepnął znowu niższy chłopak. 
Eren lekko potrząsnął głową próbując jakoś ogarnąć całą tą sytuację. Czy to dlatego wcześniej wpadł na kaprala, kiedy sam próbował zakraść się do Armina? W tym momencie poczuł, że sam się czerwieni. Nie miał zamiaru oceniać swoich przełożonych, jednak nie dało się ukryć, że czuł się dziwnie wiedząc co razem robią. Może jednak powinien zostać u blondyna zamiast znowu szwędać się po zamku. Oczywiście wydawało im się rozsądniejsze, żeby przejść do lochów, tam było praktycznie pusto, poza tym Eren już raz tej nocy oberwał od kaprala za opuszczenie swojego pokoju...
- Masz rację... - mrukną Jaeger prawie bezszelestnie podnosząc się na nogi. Szybko obrócił się w stronę Armina i pomógł mu wstać. Mimo całej tej bądź, co bądź krępującej sytuacji blondyn nie mógł powstrzymać niepewnego uśmieszku, który pojawił się na jego ustach, gdy zauważył w zielonych oczach Erena łobuzerskie błyski.
***
Eren spokojnie jadł śniadanie siedząc między Mikasą, a Arminem kiedy zauważył przechodzącego w ich pobliżu Leviego. Chłopak cały zesztywniał i pochylił głowę jak tylko się dało czując, że zaraz może zrobić coś na tyle głupiego, że bez względu na wszystko kapral by go zamordował. Kątem oka zauważył, że Armin zachowuje się podobnie. Obaj mieli nadzieję, że nie da się zauważyć lekkich rumieńców na ich twarzach. 
- Co się wam dzisiaj stało? - szepnęła Mikasa widząc dziwne zachowanie obu chłopaków. 
Ci dwaj jak na zawołanie lekko unieśli głowę, żeby spojrzeć na przyjaciółkę po czym energicznie nimi potrząsnęli.
- Nic, nic się nie stało. - zaprzeczyli czując się naprawdę głupio.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ekhem... Czuję się jak kompletna idiotka! *powiedziała leżąc na klawiaturze swojego kompa i śmiejąc się z niczego* Tak, wiem, wszystko spierdoliłam! Ale no mój głupi mózg przez ostatnie kilka dni ledwie pracował i gdyby nie Judith to w ogóle nic bym nie napisała. Proszę, nie zjadajcie mnie! Ja nie jestem jadalna! Nawet kanadyjskie ogry żywiące się ludzkim mięsem z grilla mnie omijają szerokim łukiem! Zabijania też się zabrania, Hades i tak mnie wywali z Podziemia! T.T Tak, ze mną nie idzie wytrzymać! Przepraszam, przepraszam... Jestem naprawdę głupia. Yhhh... Nawet nie wiecie jak ja się stresowałam! Pierwszy raz się tak czułam! Nawet przy Percico nie było z moją psychiką tak źle! tak, bo im bardziej się staram tym gorzej z moim łbem ;-; Fuck logic, myślę o opisach wbijania igieł przy pobieraniu krwi! Bo to takie normalne... Prawie jak wyzywanie tytanów od starych skarpetek podczas końca świata *owacje na stojąco dla Percy'ego*. Pisałam to kilka dni, głównie z telefonu, więc przepraszam, jeżeli nie wyłapałam wszystkich literówek itp, po prostu się nie da! Albo ja nie umiem... Whatever... No tak, pisałam głównie z telefonu bo 4 dni siedziałam u genialnej Monte, która tutaj też zasługuje na wspomnienie o niej. Tak, jesteś geniuszem! Twoje inscenizacje na biurku są wręcz zajebiste, chociaż na pewno byłaś o wiele za wysoka! xDDDDD No i to nasze filozofowanie o 3.20 w nocy o tym jakie nasze życie jest nieznośne, popieprzone, dziwne, jakie to my jesteśmy genialne i tak dalej. To było genialne. I Twoje pomysły, tosty, no i ta genialna herbata, którą słodziłaś, a jednak nie! <3 Bez tego na pewno nie dałabym rady. "Monte, ogarnij, Eren ma okres, to poważna sprawa!" To było takie normalne... I pisanie z Twoja nogą na głowie! No to muszę dodać, że pisałam głównie po nocach bo za dnia tak jakoś nie szło, więc za wszelkie głupoty i ewentualnie dziwne przemyślenia po raz kolejny przepraszam! No... To się nagadałam. Dziękuję za niezabicie mnie, za ewentualne zabicie też dziękuję, bo jutro jednak jest poniedziałek... 

Komentarze

  1. Zaraz tu wrócę, daj przeczytać >.>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynamy od zajebistego początku aka pierdzielenie o życiu, czyli to co ja piszę >.> bo ja wgl jestem ZAJEBISTA! I skromna! Dobrze że nie ma tu Misaki z kajczoła i nie jestem facetem, bo by się wkurwiła >.< ale dobra nieważne. Będę gubić entery bo nie mam czasu ich robić, gomene ~. Na początek zapuszczę sobie 2 op z SnK Fulla. Leci? Leci. Więc luz, czytamy. PIERDOLONE TYTANY! *powiedział człowiek-tytan* ICH UŚMIECHNIĘTE GĘBY SĄ...............UŚMIECHNIĘTE >.> AŻ CHCE SIĘ UJEŻDZAĆ! XDDDD CZŁOWIEK JADĄCY NA TYTANIE, LOL YOLO BEKA XD Znaczy człowiek-tyton aka ja. Levi, moja dziwko. Levi moja dziwko. ŻONO MOJA~~ SERCE MOJE~~ NIE MA TAKICH~~ JAK MY DWOJE~~. Cze.... Sasha jest jedną z moich żon. Ojapierdole. Dobra, no comments. Powracamy. Ach zakurzony parapet. I włączył się Full 1 opa. Luz. Dalej. EreRi ~~ Wyczuwam EreRi ~~ EreRi wszędzie *_* . Jak widać na razie staram się nie orgazmować xD. Armin x Eren <3 Armin x Eren <3 Napisz mi Armin x Eren <3 i yuri *~* xD Khehe, Levi ty brutalu *~*. I puszczamy Die Young. YT musi się otworzyć. Szuka. Jest. Komamy dalej. ERURI *~* *a miała nie orgazmować...* *dobrze, że zwolniła dźwiękowca xD* wyczuwam moje fragmenty >.> SEKSY *~* SEEEEEEEKSY *~* MARCO DIED A TU SEKSY!! I LEVI *~* KOCHAM TEN GŁOS. Nie będę komać seksów, gomene. *czyta seksy* te momenty filozoficzne *puszcza replay Die Young* *czyta dalej seksy* EREN I ARMIN PODGLĄDACZE JEBANI XDD KOCHAM ICH XDD Też się poszli seksić xD *~* Mikasa detektyw ^*^
      Dopsze tyle ode mnie ~
      Judith-sama

      Usuń
  2. Nie ma to jak olać cały one shot i przeczytać tylko notkę pod nim xD na dodatek komentować siedząc od pół godziny na toalecie i płacząc (to już mniej ważne) xD no więc... było zajebiście! nie ma to jak spędzić u mnie łącznie tydzień :D miałaś wspomnieć o beknięciu w twarz i cebulowej przemowie! xD a o walentynkach to co? rozumiem, okey, miałaś prawo pominąć, bo się spieszyłaś, ale jakbyś nadrobiła to byłabym wdzięczna ^.^ jakoś fejm trzeba zyskać xD
    to na tyle z mojej strony, bo muszę jeszcze iść umyć włosy, a jest trochę późno ;-;
    także trzymaj się! kocham Cię ty moja tratwo <3
    /Monte :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... Monte... Dobra, rozpierdoliłaś mnie! XD Kocham Cię mój murzyno - jednorożcu <3

      Usuń
  3. Fajne to było, takie inne, a zarazem zwykłe. Dobre zagranie z początku, byłam pewna, że to będzie one-shot Levi x Eren, a tu proszę taka niespodzianka xD teoretycznie udało Ci się zamieścić tu 3 paringi. No bo prawie Levi x Eren na początku no i później Erwin x Levi i Eren x Armin. Co mogę powiedzieć więcej: lubię to i fajnie byłoby przeczytać coś jeszcze spod twego przysłowiowego pióra.

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dzięki, po przeczytaniu komentarza złapałam takie +5 do pewności siebie :D No i prawdopodobnie napiszę coś jeszcze z SnK, chociaż nie wiem kiedy to będzie.
      (Jud, jeżeli to czytasz to już wiem, że mnie przymusisz xD)

      Usuń
    2. Jud przeczytała, mwahahahaha~!

      Usuń
  4. Komentarz miał być, więc jest! ^^
    O jaa... jak ty to robisz, że ryjesz moją zrytą już psychikę jeszcze bardziej? xD Nie zasnę teraz... hah, już i tak po północy. Hadesie/Anubisie/Jezusie/Jupiterze/ikogojeszczewymyślili... jesteś genialna! Kurwa... już nigdy nie obejrzę SnK normalnie kiedy sobie to przypomnę, ale i tak jest to zajebiste! Mój tatuś z tobą wytrzyma... uwierz mi, przyznał się do tego, że urodził Deskę to z Des wytrzyma... Hah, ja geniusz dopiero teraz skojarzyłam, że to brzmi podobnie... brawa dla mnie! XD Jestę detektywę... mam w sobie coś z Mikasy! ^^ hahahah Eren i Armin to też detektywi! Przecież odkryli, że Levi i Ervin uprawiają szeksz xD Czyli, podsumowując, piszesz zajebiście i masz talent! *.* Weny *liczy na to że dodasz James x Syriusz* i żeby rozpierdolili ci szkołę, żebyś zamias się uczyć pisała Levico! XD
    Pewna Deska czyli w internetach Mad ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spłodził*!
      Hahah xD
      Mad (tak, nie chce mi sie włączyć bloggera) xD

      Usuń
  5. Yup. Przeczytałam i choć nie trawię Eruri to podobało mi się XD *Seksy wszędzie Seksy* . No i ten no... Brawa dla tej pani! To chyba tyle :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezłe, tak w skrócie. Fakt, parę rzeczy przydałoby się podciągnąć, parę innych zabrakło, zważywszy przede wszystkim na fakt, że ,,Shingeki no Kyojin'' jest trudnym w interpretacji tytułem. (mam na myśli ich charaktery, które wypadałoby jednak trochę lepiej poznać nim się zacznie pisać) Mimo wszystko odbiór całokształtu jest nie najgorszy, za co masz dużego plusa. Ciężko mi też stwierdzić, czy ty faktycznie znasz ich charaktery. Mam wrażenie, że trzymasz się samej powierzchowności, zamiast zajrzeć głębiej. (tu jednak potrzebna jest wiedza o psychologii, którą nie każdy ma) Cieszę się jednak, że nie wyszła z tego taka ,,kluseczka'', w której wszystko jest miękkie i rozmemłane. Dlatego oceniam to opowiadanie cokolwiek pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jak pisałam powyżej: jest to mój pierwszy FF o SnK i naprawdę muszę przyznać, że pisząc to miałam okropnego stresa, że coś mi nie wyjdzie, może to dla tego. Muszę Ci przyznać rację co do charakterów, najczęściej piszę ficki na podstawie książek gdzie łatwiej jest wyczuć bohatera, ewentualnie biorę się za postaci, które są na tyle elastyczne, że mogę śmiało tworzyć nie martwiąc się, że mogę coś źle napisać. W SnK mam z tym problem, niby potrafię zrozumieć postać, ale nie potrafię już wejść w to na tyle głęboko, żeby móc się bardziej rozwinąć chociaż się staram. Może z czasem będzie lepiej, bądź co bądź kiedy jest się w czymś "nowym" zawsze można się martwić, że zrobi się coś nie tak, a ja tego nie chciałam. Nie chciałam też pisać nie wiadomo jak słitaśnego czegoś, nienawidzę takich ficków, w których wszystko jest różowe, słodziutkie itp.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  7. Kurcze... ja nie wiem, co napisać. Przyrzekłam na Styks, że skomentuję wszystkie twoje posty. No dobra... Napisałaś to bardzo ciekawym językiem. Nie znalazłam żadnych błędów. Piszesz bardzo dobrze (czytałam jeszcze all-the-stories-are-true i demigodofbrooklyn). Nareszcie znalazłam kogoś tak bardzo pojebanego (w pozytywnym znaczeniu) jak ja! (oprócz mojej parabatai i moich 2 ,,uczennic" [długa historia], ale teraz nie o tym) Do czego się przyczepię... mimo, iż jestem yaoistką, to nie wiedzieć czemu, nienawidzę wszystkich parringów yaoi z Levim (te normalne lubię, kursuję pomiędzy Rivetrą, a LeviHan :D). Bo moim zdaniem on po prostu nie jest gejem :) A Eren jest mi perfekcyjnie obojętny ;__; niech zdechnie, zabawnie będzie. Czy tylko ja na początku lubiłam Mikasę, a potem z każdym odcinkiem już coraz mniej? (podobnie jak Daenerys w Grze o Tron [tak, czytałam książki] :) ) A Leviego uwielbiam (dat fangirl :3 ;___; asdfghjklkgfdsasdfgh <-to słowo mówi wszystko). Nienawidzę Ervina. (tu był spoiler z mangi, ale go wycięłam, CIACH). Armin byłby słodkim uke ^-^ (Boję się siebie).
    .
    Masz wirtualnego huga. *hug*
    Co tu jeszcze dodać... Oglądałaś/czytałaś Hetalię? (Pytanie z dupy, ale odpowiedz :})
    Natchnęłaś mnie. Dzięki za wenę. Gorzej z tym, że mam wenę, ale nie chcę mi się teraz pisać :///
    .
    Cholera... czy tylko mi się wydaje, że Levi zginie bohaterską śmiercią (i jak teraz myślę, to pewnie też Nico...)? No, wtedy to naprawdę będę potrzebowała pomocy psychiatry (nie psychologa, psychiatry). Będę organizowała zbiorowe samobójstwa! (a teraz planuję zemstę doskonałą, zawsze spoko... ;) )
    .
    Help me, plz
    .
    Ale się rozpisałam... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. napiszesz coś jeszcze z Erwin x Levi~??
    to było zajebiste!! XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi sie podobal poczatek, opis emocji itp, ale sceny seksu kuleja. Za duzo typowych porownan i zwrotow. Pisz, czytaj, ogladaj, rozwijaj sie, bo potencjal masz. Nie boj sie wymyslac cos sama, nir skupiaj sie tylko na oklepanych zwrotach, wiecej odwagi, bo sceny yaoi mozna opisac naprawde podniecajaco. U ciebie to bylo mechanicznie i bez emocji.
    Nie mowie, ze to twoja wina, po prostu.brak doswiadczenia.
    Powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty